Rate this post

London Racer

Jack London, słynny amerykański tramp, marynarz, kłusownik i poszukiwacz złota, samotnik i miłośnik przyrody. Autor kilkunastu znakomitych powieści, m. in. Zew Krwi, Martin Eden, Biały Kieł, Wilk morski. Czyżby więc szykowały się wyścigi psich zaprzęgów?
Ano niezupełnie. London to po angielsku Londyn, stolica Wielkiej Brytanii, megalopolis liczące sobie kilkanaście milionów mieszkańców (wraz z przedmieściami). I w tym właśnie mieście przyjdzie wam wziąć udział w kilkunastu emocjonujących rajdach, przygotowanych przez firmę Davilex, autorów wysoko cenionego na zachodzie M-25 Racer. Produkt ten nie trafił do Polski i jest u nas właściwie nieznany, lecz w USA cieszył się sporym powodzeniem, zbierając oceny w przedziale 7-9 punktów na 10. A London Racer (a.k.a London Thames Racer) można nazwać ulepszoną wersją tej gry. Wykorzysta bowiem jej silnik, jej interface i kilka tras, wreszcie stworzą go ci sami ludzie… czy może więc być źle?
Chyba nie. Otóż wyobraźcie sobie, że od kilku miesięcy w półświatku Londynu modne stały się nielegalne wyścigi uliczne, podczas których najlepsi kierowcy świata rozbijają się wśród taksówek i samochodów, byle tylko zdobyć odrobinę kasy dla swojego tzw. sponsora. Spora część pieniędzy trafia później do mechaników zajmujących się wozami rajdowymi. Ci zaś kupują za nie dodatkowy osprzęt usprawniający pracę silnika, hamulców czy amortyzatorów. Szczególnie rozrzutni kierowcy fundują sobie całkowicie nowe samochody, w których zwycięstwa przychodzą im dużo łatwiej. Ilość pieniędzy zarobionych podczas udanych startów związana jest zaś z ligą, w której dany kierowca występuje. Żółtodzioby, a więc rajdowcy nie mający za sobą zbyt wielu występów, zaczynają od tzw. małej ligi. Jeśli sprawdzą się w niej, awansują do dużo bardziej luksusowej ligi samochodów sportowych, by u szczytu swych możliwości trafić do ligi GT Racer (dostępne są też opcje time trial i quick race, które chyba każdy gracz zna z innych programów tego typu). Później pozostaje już tylko bogacenie się, kupowanie kolejnych samochodów i znów bogacenie się… Proste? Jak beret! London Racer będzie bowiem wyścigiem arcade’owym, zręcznościowym, któremu pod względem realizmu daleko do Colin McRae Rally 2.0, jednak grywalnością przewyższa wiele konkurencyjnych programów, wymagających mozolnego zmieniania biegów i zastanawiania się nad ilością promili oznaczających kąt nachylenia spoilerów, błęeee!
W każdym z wyścigów udział bierze od 6 do 8 zawodników. Tych sterowanych przez komputer cechuje wysoka sztuczna inteligencja, tych sterowanych przez graczy – z reguły niska :). Niektórzy kierowcy uwielbiają szarżować, inni jeżdżą wolniej, ale za to przy nadarzającej się okazji próbują zepchnąć przeciwnika z drogi, niektórzy wolą od razu przewodzić stawce, inni czekają na ostatnią chwilę, by ku zaskoczeniu wszystkich wyskoczyć do przodu jak koń na widok kobyły. Tras jest naprawdę sporo, co ważne, prowadzą one nieopodal najpiękniejszych zabytków Londynu i Oxfordu. Ścigający się zobaczą więc: Bank Anglii, mosty Westmininster i Waterloo, Big Bena, Oxford & Piccadilly Circus, plac Trafalgar, Pałac Buckingham, Admirality Arch, Wellington Arch, Westminister Abbey, Victoria Memorial, plac Radcliff, Balliol college, Trinity college, Exeter college, All Souls college, Merton college, Old school quadrangle, Examination schools, kaplicę Queen’s college, muzeum Ashmolean, ulicę Regent, St.Mary the Virgin, St.Peter, zamek Winsdorów, wiatrak Brill, autostradę Millenium dome, wreszcie rzekę Tamizę. W London Racer nie zabraknie też bliższych i dalszych okolic Londynu z słynnym Stonehedge na czele. Zgodzicie się ze mną, że tak olbrzymiej liczby atrakcji nie zobaczy nawet ten, kto spędzi tydzień w tym jakże pięknym mieście!
A to jeszcze nie koniec! Wszak wyścigi rozgrywają się nie na specjalnie przygotowanych torach, a na najzwyczajniejszych w świecie ulicach, po których toczą się samochody miejscowych. Policyjne patrole, zmieniające się światła na skrzyżowaniach, korki uliczne, krawężniki i parki, w których można się ścigać, wschody i zachody słońca, wreszcie nocki, podczas których trzeba używać światła – to tylko część cudów, jakie przygotowali dla graczy autorzy London Racer.
Niewielkie jak na dzisiejsze czasy wymagania sprzętowe (do płynnej gry ma wystarczyć Pentium 233 z 32 MB Ram i akceleratorem 4 MB), płynna, przyzwoita grafika oraz domniemana wysoka grywalność zdają się przemawiać za produktem firmowanym przez Davilex. Zastanawiać może tylko jedna kwestia. Czy gra ta trafi do naszego kraju????